Muzyka folkowa jest specyficznym gatunkiem. Nie idzie ona z głównym nurtem mass mediów i nie jest tak często emitowana w radiu czy telewizji, jednak ciągle pojawiające się nowe produkcje muzyczne, osiągające komercyjne sukcesy trochę jak by przeczyły niszowości gatunku.
Dzięki Wydawnictwu Karrot Kommando mam przyjemność zaprezentować wam trzy albumy z gatunku folk, które udowadniają, że muzyka folkowa stale się rozwija zahaczając o coraz to nowsze sposoby jej wyrażania. Muzyka folkowa w nowoczesnym wydaniu to coś zupełnie innego, niż tradycyjne brzmienia, które są kojarzone z wybranymi rejonami Polski lub świata. Poznajcie poniżej trzy albumy zespołów, które z pewnością warto poznać.
Kirszenbaum – Stypa komedianta
Postfolkowy duet z dawnej stolicy Polski brzmi jak Wyspiański na mefedronie.Tak przynajmniej o sobie twierdzą muzycy, co nie sposób im zaprzeczyć. Zespół jest tak mocno postfolkowy, że z całego folku w ich muzyce zostało niewiele. Eklektyczny rock z gdzieniegdzie słyszanymi elektronicznymi pętlami i abstrakcyjnym wokalem – tak można podsumować styl Kirszenbaum. Dwójka artystów, poza graniem muzyki, specjalizuje się w pisaniu poezji. To, czego nie można wyrazić tylko słowem, panowie z zespołu czują potrzebę wyrażenia poprzez muzykę. Można powiedzieć, że muzyka zespołu Kirszenbaum jest jakby rozszerzeniem twórczości poetów.
Babadag – Šulinys
Folk na pograniczu Polski i Litwy, który przykuwa uwagę przede wszystkim specyficznymi tekstami piosenek. Ta ludowa muzyka, bogata w zróżnicowane instrumentarium (w tym elektroniczne) powoduje, że pod dłuższym słuchaniu wpada się w trans. Słyszeliście kiedyś o takich instrumentach jak balafon czy metalofon? Jeśli nie, to będziecie mieli okazję ich posłuchać w tym albumie. Łącznie zespół liczy 7 osób. Przynajmniej tyle się przyczyniło do powstania nagrań na płycie. Każdy z muzyków odgrywa ważną, unikalną rolę. Tak bogate instrumentarium oraz tak bogate zestawienie wokali wymaga dużej pracy wielu osób. Trzeba pogratulować zespołowi Babadag za wkład w niekonwencjonalną kulturę folkową. Dzięki temu zespołowi nawet ktoś, kto nie przepada za folkiem, pokocha tę płytę.
Żywiołak – Wendzki Sznyt
Żywiołaka jakoś szczególnie przedstawiać nie trzeba. Ci, którzy grali w “Wiedźmina”, z pewnością poznali już muzykę tego zespołu. Zdobywca Grand Prix na festiwalu folkowym “Nowa Tradycja” oraz wiele innych nominacji w innych konkursach pokazuje, jak bardzo liczącym w polskiej branży muzyki folkowej jest Żywiołak. “Wendzki Sznyt” jest lekkim nawołaniem do kultu morza Słowian i Wikingów. Średnio co dwa lata zmieniający się skład wokalny zespołu odświeża jakby formułę muzyczną. Z każdym nowym albumem Żywiołak pokazuje coś innego. To argument, że muzyka folkowa, mimo czerpania z tradycji, potrafi się zmieniać i rozwijać.
Recenzja powstała przy współpracy z wydawnictwem Karrot Kommando, gdzie możecie zamówić wszystkie trzy omawiane powyżej albumy.

Żywiołaka znam do dawna, ale jakoś do mnie trafia. Babadag nie znałam, ale przypadł mi do gustu.
Ze swojej strony dorzuciłabym jeszcze Łysą Górę i Mehehe jako warte przesłuchania