Nigdy nie byłem fanem takiego grania. Dlatego chyba będę obiektywny w swej wypowiedzi. Płyta nie zmiażdży ciężarem, mocą czy agresją, bo nie o to tu chodzi. W końcu na tym wszystkim co robią instrumenty „siedzi” damski wokal. Bardzo dobry wokal. Myślę, że Tarja Turunen, jak i jej następczyni Anette Olzon, nie są w niczym lepsze od wokalistki Victorians. Kolejną mocną stroną są bębny. Idealnie pasujące do całości, inteligentnie zagrane. Ukłon w stronę pana za garami. Co do muzyki jako całości, to nie moja bajka. Nie tych emocji w muzyce szukam, jednak muszę powiedzieć że to co robią, robią dobrze. Nie chodzi teraz o technikę, lecz o emocje właśnie. Choćby nawet uprzeć się że jestem na nie – a nie jestem – to umiejętności budzenia tego „czegoś” wewnątrz odebrać im nie można. Dodatkowo jakość produkcji z MP STUDIO z Częstochowy ma duży wpływ na to jak postrzega się tą muzykę.
Na koniec chciałbym zwrócić uwagę na jeszcze jedną rzecz. Jestem facetem, czyli wzrokowcem. Okładka! I nie chodzi mi o dziewoję w gorsecie, lecz o całość. Jest jedną z najładniej wykonanych, jakie miałem ostatnio w ręku.
Reasumując, jest to na pewno ciekawa pozycja dla wszystkich tych, którzy lubią heavy z operowym zaśpiewem na najwyższym poziomie. Ja osobiście życzę, by ta muzyka stała się soundtrackiem do jakiegoś dobrego filmu w stylu płaszcza i szpady.
httpv://www.youtube.com/watch?v=rm80ckZZvjs

Muzyka: Victorians – Revival [recenzja]?
Za każdym razem kiedy zapominasz dać lajka pod wpisem, gdzieś na świecie ginie mały kotek :)