Spore skojarzenia ta płyta budzi z produkcjami grupy Skalpel i MorF. Skojarzenie z tym drugim zespołem jest nie bezpodstawne, bowiem saksofonistą jest ta sama osoba – Michał Sosna. Drugiego członka zespołu – Marcina Babko też znamy choćby z formacji Muariolanza, czy też całego wydawnictwa muzycznego Falami, którego każda wydana pozycja zawiera w sobie coś unikatowego. Co takiego unikatowego ma w sobie płyta HipiersoniK? Przede wszystkim pomysłowo wykonana okładka płyty w formie starej 5,25” dyskietki komputerowej, opisana czcionką pamiętaną z epoki ośmiobitowców. Miłe uczucie gdy trzymając ją w dłoni przywołują się pozytywne wspomnienia czasów spędzonych godzinami przy starych grach komputerowych.
Na płycie „Czarna skrzynka” zawartych jest dziewięć (a może dziesięć?) tytułów. Skąd ta niepewność co do liczby? Tracklista zawiera ich dziewięć, lecz po włożeniu płyty do czytnika okazuje się, że jest o jeden tytuł więcej. Nie potrafię zrozumieć tego zjawiska. A może to było celowe zamierzenie?
Jazzowo-elektroniczny surrealizm – tak można by zdefiniować muzykę zespołu HipiersoniK. Elektryczne improwizacje przekrzykiwane saksofonem, z klimatycznie dopasowanym wokalem (zarówno teksty, jak i głos Marcina Babko przy mikrofonie) wkręca słuchacza w nietypowy klimat absurdalnego pod względem filozoficznym olschoolowego futuryzmu.
httpv://www.youtube.com/watch?v=a7OVKG8GAE0

Muzyka: HipiersoniK – Czarna Skrzynka [recenzja]?
Za każdym razem kiedy zapominasz dać lajka pod wpisem, gdzieś na świecie ginie mały kotek :)