Innego prezentu na dziesięciolecie istnienia zespołu nie można było sobie wyobrazić, niż wydanie jubileuszowej płyty „Zadyszka”, która jest podsumowaniem minionej dekady w twórczości Happysad. Na tej płycie nie usłyszymy nowego Happysadu, ale… stare dobre utwory w aranżacjach zaprzyjaźnionych wykonawców. Do współpracy w wydaniu płyty udało namówić się takich artystów jak: Czesław Śpiewa, Indios Bravos, Frontside, Muchy, Hurt, Muzyka Końca Lata, Enej, Maki i Chłopaki, Mjut, oraz wielu innych. Dopiero ostatni, szesnasty numer na tej płycie został od nowa napisany przez Happysad („Manewry Szczęścia”).
Płyta zawiera także dodatkowe DVD w pudełku, na którym zarejestrowany jest jubileuszowy koncert z Jarocina.
Jako, że jest to kompilacja, może stylistycznie niezbyt dobrana, miło jest posłuchać starych dobrych hiciorów z ust innych czołowych przedstawicieli polskiej sceny muzycznej. Dziwi jednak fakt, iż na jednej płycie próbowano pogodzić muzykę popową, poezję śpiewaną, wraz z ciężkim rockiem i… disco. Gdyby nie ten misz-masz, płyta była by idealna dla miłośników Happysad. A tak, to może jedynie zostać przesłuchana i położona na półkę z kategorii „kolekcje”.
Jednak na koncert promujący tą płytę chętnie się wybiorę. Ten płytowy misz-masz pozytywnie wpłynie na atrakcyjność koncertu, i pewnie czymś nas ten zespół zaskoczy.
Spodobał Ci się wpis pt.:
Recenzja: Happysad – Zadyszka?
Za każdym razem kiedy zapominasz dać lajka pod wpisem, gdzieś na świecie ginie mały kotek :)