Muzyka: Babu Król – STED [recenzja]

Lubię pokrętną muzę, zarówno w formie, jak i treści. jednak nie znoszę pseudointelektualnych zagrywek. Bo zazwyczaj jest tak że wszystko zaczyna się zapętlać i w pewnym momencie zaczyna to zżerać swój ogon. Co do Króla, to jest tu tak na pograniczu, właściwie na ostrzu noża. Momentami bawi, momentami męczy. Właściwie to nie wiem nawet w jakich proporcjach. I tak mamy tu muzykę do tekstów Edwarda Stachury które mnie jakoś nie ruszyły. Ale może dlatego że Stachura nigdy nie działał na mnie pozytywnie. Biorąc na warsztat sferę muzyczną wszystko leje się transowo i momentami leniwie, do tego stopnia że wlewa się do głowy podświadomie, i pod koniec nie wiemy ile i jakie numery słyszeliśmy. Z jednej strony jest to przyjemne bo znaczy że odpocząłeś, a przynajmniej powinieneś. Właśnie! Muzyka i owszem działa pozytywnie, jednak warstwa tekstowa już nie. Właściwie działa męcząco, ale może dlatego że nie noszę okularów w  czarnych oprawkach niczym ruski TV, a może dlatego że nic nie paliłem przed? A teraz wybaczcie, idę odpocząć. Może przy Pink Floyd. Sam jeszcze nie wiem.


Mały kotekSpodobał Ci się wpis pt.:
Muzyka: Babu Król – STED [recenzja]?
Za każdym razem kiedy zapominasz dać lajka pod wpisem, gdzieś na świecie ginie mały kotek :)

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

477 views