Każdy z nas przeżywa w życiu chwile, kiedy ma ochotę po prostu zniknąć. Wynieść się na drugi koniec świata, bądź zmienić tożsamość. Po przeczytaniu książki „Ostatni Lot” autorstwa Julie Clark wiem, że niektóre powody są zdecydowanie wystarczające, by to zrobić.
Dwie kobiety. Dwie ucieczki. Jednak szansa, by zniknąć
Za każdym razem gdy sięgam po thriller, myślę sobie, że już nic nie może mnie zaskoczyć. A jednak książka Julie Clark sprawiła, że coś potrafiło wywołać we mnie zdumienie.
Autorka opisała dwie, niebanalne historie kobiet, które z pozoru niewiele mają ze sobą wspólnego. Clair jest żoną Rory, kandydata na ambasadora. Z pozoru ich życie może wydawać się idealne, jednak gwałtowność męża powoduje, że Clair postanawia zniknąć. Tę samą decyzję podejmuje Eva, która wplątując się w narkotykowy świat, popełnia ogromny błąd. Musi uciekać z dotychczasowego miejsca zamieszkania. Los sprawia, że drogi głównych bohaterek przecinają się na lotnisku, co w konsekwencji przynosi nieodwracalne i nieoczekiwane skutki.
Bez wątpienia największą zaletą książki jest sposób, w jaki jest napisana. Dwie historie biegnące ku sobie. Czytając, czekamy na moment, w których historie się splotą i wszelkie elementy układanki stworzą gotową odpowiedź. Gdy emocje sięgają zenitu, Julie Clark postanawia uciąć temat i przejść gwałtownie do opowieści na temat drugiej z kobiet. Na pewno znacie to uczucie, gdy sezon Waszego ulubionego serialu kończy się w najmniej odpowiednim momencie. Zabieg ten sprawia, że „Ostatni Lot” ciężko odłożyć i ma się ochotę przeczytać go jednym tchem.
Mimo świetnej fabuły i zabiegom przeprowadzonym przez pisarkę, po przeczytaniu tej pozycji pozostaje pewien niedosyt. Jakby pewnie kwestie nie zostały dokończone. Być może niedopowiedzenia sugerują, że ukaże się druga część tej historii?

Książka: Julie Clark – „Ostatni lot” [recenzja]?
Za każdym razem kiedy zapominasz dać lajka pod wpisem, gdzieś na świecie ginie mały kotek :)