Książka: Mass Effect: Andromeda. Nexus Początek [recenzja]

Mass Effect: Andromeda. Nexus Początek

Gdybyś pierdyliony kilometrów od bazy wybudził się ze stanu wieloletniej hibernacji i zastał straszną rozpierduchę na statku, gdzie poza nim nic nie ma, pierwszą czynnością, którą byś wykonał, to zaklął pod nosem i uświadomił sobie, że masz przesrane. W takiej samej sytuacji stają bohaterowie książki “Mass Effect: Andromeda. Nexus Początek”. Jest kryzys. Gdy nastąpiło wybudzenie wybranych członków załogi ze stanu kriogenezy okazuje się, że Nexus jest zniszczony. Nie działa większość najważniejszych funkcji stacji. Zaczyna brakować energii, powietrza i jedzenia. Nie wiadomo, co spowodowało zniszczenie stacji, gdyż wszyscy byli w tym czasie zamrożeni. Czy to był atak nadlatujących wrogich statków? Może jakaś awaria techniczna? A może zderzenie z jakąś asteroidą? Tę niełatwą zagadkę musi rozwiązać zespół, który przetrwał tę katastrofę, ale przede wszystkim musi zapewnić sobie warunki pozwalające przeżyć najbliższe dni.

Zaczyna się dramat i wyścig z czasem. Zaczynają się drobne spięcia między załogą i coraz większy stres. Są zdani tylko na siebie w oczekiwaniu na to, co najgorsze. No chyba, że znajdą rozwiązanie problemu lub chociaż znajdą przyczynę katastrofy.

Nie znasz gry, której dotyczy książka? Nie szkodzi. Ja też nigdy nie miałem z nią styczności. Nie wiem zatem na ile jest wiernie w książce odwzorowany klimat gry, ale wiem za to, że sama książka potrafi zakotwiczyć ciekawość na tyle dobrze, że ma się ochotę zagrać. Trochę dziwnie mi się czytało, ale pewnie dlatego, że klimat gry był mi obcy i nie znałem wielu istotnych wątków, które nadają temu tytułowi większego znaczenia. Bałem się też, że fabuła będzie przesycona technicznymi zagadnieniami. Na szczęście nie jest tak źle, jak się spodziewałem. Nie trzeba być fizykiem, aby zrozumieć losy na stacji kosmicznej.

Czy po przeczytaniu “Mass Effect: Andromeda. Nexus Początek” przekonało mnie coś do sięgnięcia po grę? Niewykluczone. Mimo, iż rzadko gram we współczesne growe superprodukcje, to jednak fabuła książki dodaje tej grze lekkiego plusa i być może zwiększa szanse na poszerzenie grona zwolenników tego tytułu.


Mały kotekSpodobał Ci się wpis pt.:
Książka: Mass Effect: Andromeda. Nexus Początek [recenzja]?
Za każdym razem kiedy zapominasz dać lajka pod wpisem, gdzieś na świecie ginie mały kotek :)

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

157 views