Dmitry Glukvosky jest geniuszem! Nie mówię o jego kultowym tytule Metro 2033, lecz o innym, mniej znanym, nowszym dziele o futurystycznej nazwie: FUTU.RE. Jest geniuszem klimatu po wielokroć!
Tym razem nie klimat metra po wybuchu wojny atomowej nas będzie prowadził, lecz bardzo odległa przyszłość. Czasy, w których odkryto sposób na zwalczenie tego, czego ludzkość obawiała się od lat: śmierci. Wielomiliardowa, przeludniona Europa w zatrważającym tempie przepełniała swoje terytoria. Budowano coraz to wyższe drapacze chmur, aby móc pomieścić nieśmiertelną ludzką rasę. Rasę, która stawała w obliczu coraz poważniejszych zagrożeń cywilizacyjnych.
Wiele książek i filmów oceniam nisko ze względu na banalny scenariusz, a w szczególności za przewidywalność. W FUTU.RE akcja jest tak skomplikowana, że nie sposób wyobrazić sobie następstw kolejnych ruchów bohatera, bądź nasza intuicja kieruje nas w złą stronę. Co chwilę czytelnik jest zbijany z tropu. Wielki plus za nieprzewidywalność i trzymanie w napięciu od pierwszej aż do ostatniej strony. Napięcia dodaje także specjalnie przygotowany soundtrack (KLIKNIJ aby posłuchać). Zazwyczaj soundtracki powstają tylko do filmów. Tym razem ścieżka powstała do książki. Polecam słuchać pojedynczo każdego utworu przypisanego pod konkretny rozdział. Nikolay Krivin – kompozytor w umiejętny sposób potrafił przenieść słowo pisane na dźwięk. Słowo pisane plus dźwięk. Doskonała synergia, 200% klimatu. Najlepszy moim zdaniem utwór w tej książce odnosi się do rozdziału 8: „Kill And Recycle”. Brutalnie, ciężko, industrialnie. Ciarki na plecach i zgrzyt zębów. Włosy mam krótkie, ale zgaduję, że by mi się jeżyły jak po lizaniu blaszek baterii w dzieciństwie.
Uczłowieczony cyberpunk bez maszyn. No, prawie bez maszyn, bowiem maszyny tu występują, ale odgrywają trzecioplanową rolę. Zaraz zaraz… to coś więcej niż cyberpunk. Postcyberpunk? To daleki krok naprzód. Postcyberpunkowy, futurystyczny thriller przedstawiający problem jak bardzo człowiek potrafi przestać mieć szacunek do życia. Jak nisko upadają wartości ludzkie. Jak powszechna jest zdrada drugiego człowieka dla uratowania się przed zagrożeniem. Te cechy spowodowały, że ciężko ocenić głownego bohatera, czy jest postacią dobrą, czy złą. Czy potępiać jego zbrodnie, czy trzymać kciuki podczas ucieczki. Tu wszystko tak szybko się zmienia, że nie da się jednoznacznie określić dobra/zła bohatera. A nie można być dobrym i złym jednocześnie.
Najsmutniejsze jest tutaj coś zupełnie innego. Nieśmiertelność, zamiast być powodem do czerpania radości i nieskończonej inspiracji, działała destrukcyjnie na rasę ludzką. Ten stan najlepiej obrazuje cytat z 28. rozdziału:
Nie robimy niczego ze swoją wiecznością. Jaką wielką powieść napisano przez ostatnie sto lat? Jaki wielki film nakręcono? Jakiego wielkiego odkrycia dokonano? Przychodzą mi do głowy same starocie. Niczego nie zrobiliśmy ze swoją wiecznością. Śmierć nas popędzała. Śmierć zmuszała nas do pośpiechu. Zmuszała nas do korzystania z życia. Śmierć była kiedyś wszędzie widoczna. Wszyscy o niej pamiętali. Nadawała strukturę: oto początek, oto koniec.
Dmitry Glukhovsky stworzył ponadczasowe dzieło, które powinno być obowiązkową pozycją na półkach fanów thrillerów, jak i fantastyki. Czy można spodziewać się kontynuacji tytułu, jak to miało miejsce w przypadku „Metro 2033”? Ciężko powiedzieć, ale tak mi się wydaje, że fani ze mną na czele zaczną się tego domagać.
Wydawnictwo: Insignis
Rok wydania: 2015
Stron: 640
Posłuchaj fragmentu książki:
Spodobał Ci się wpis pt.:
Książka: Dmitry Glukhovsky – „FUTU.RE” [recenzja]?
Za każdym razem kiedy zapominasz dać lajka pod wpisem, gdzieś na świecie ginie mały kotek :)