Przyznam, że bardzo sceptycznie podchodzę do muzyki klezmerskiej. Niby jest skoczna, dynamiczna, czyli tak jak lubię, jednak jako całokształt nigdy nie podchodziła mi do gustu. Może dlatego, że żydowski folklor, jak i cała kultura żydowska są mi bardzo dalekie. Dwa lata temu po raz pierwszy miałem okazję posłuchać zespołu Klezmafour, który w 2014 roku wydał album “W górę”. Po dwóch przesłuchaniach odłożyłem tamtą płytę na półkę i już do niej nie wróciłem.
Dwa lata później zespół wydaje kolejny album, tym razem w wykonaniu symfonicznym. Na początku z niemałym dystansem do tego gatunku muzyki i doświadczeniami z poprzednim albumem nacisnąłem “play” i… zdarzył się cud. Zupełnie nie spodziewałem się swojej reakcji po włączeniu “Klezmafour Orkiestronicznie”. Nie potrafiłem pojąć, co spowodowało, że muzyka z tego albumu spodobała się moim uszom.
Płyta “Klezmafour Orkiestronicznie” powstała przy współpracy z Filharmonią Szczecińską. Dzięki temu manewrowi zyskała ona na większej przestrzeni dźwięku, wzbogacając zmysł słuchu większą gamą doznań.
Cieszę się, że mogłem dzięki tej płycie zmienić zdanie o gatunku muzyki, którą gra ta kapela. I przepraszam, że tak szybko ich skreśliłem za pierwszym razem. Biję się w pierś. Brawa dla Klezmafour i Filharmonii.
Album został wydany w Karrot Kommando.

Muzyka: Klezmafour Orkiestronicznie [recenzja]?
Za każdym razem kiedy zapominasz dać lajka pod wpisem, gdzieś na świecie ginie mały kotek :)