Muzyka: Jean Michel Jarre – Oxygene 3 [recenzja]

Jean Michel Jarre - Oxygene 3

Czy wiesz, że pierwszy utwór Oxygene powstał ponad 40 lat temu? Wtedy, w latach siedemdziesiątych poprzedniego wieku, jeszcze nikt nie wiedział, że Jean Michel Jarre zostanie światową legendą muzyki elektronicznej, a Oxygene będzie jednym z największych symboli tego gatunku muzyki. Minęło kilkadziesiąt lat, a Oxygene nadal traktowany jest jako kultowy utwór na całym świecie.

Chcąc po raz kolejny powtórzyć swój sukces, Jean Michel Jarre postanawia powrócić do korzeni wydając pod koniec 2016 roku kontynuację albumu Oxygene. Po nieudanej premierze wcześniejszego albumu “Electronica”, muzyk powraca do formy w najlepszym stylu.

Oxygene dawniej i dziś

Teraz, dzięki technologicznej przewadze, album “Oxygene 3”, zawierający utwory Oxygene z numeracją od 14 do 20, brzmi zdecydowanie czyściej, bardziej przestrzennie i posiada jak by ciut więcej wodotrysków. Wiele instrumentów pozostaje bez zmian, lub w ich miejsce pojawiają się odpowiedniki sprawiające wrażenie, że to cały czas ten sam sprzęt co 40 lat temu, tyle, że z dodatkiem komputerów i odpowiedniego oprogramowania.

Zaczyna się spokojnie, niewiele mając raczej wspólnego z Oxygene. Prosta, mało wpadająca w ucho melodia, z delikatnie transowym akordem, lecz bez linii rytmicznej. W tle przewija się od czasu do czasu lekko acidowe zapętlenie. Trochę tu jeszcze pachnie odłamkami nieudanego albumu “Electronica”, który nie pasował stylistycznie do króla muzyki elektronicznej. Dopiero od drugiego utworu możemy powiedzieć: Tak! To jest właśnie stary dobry “nowy” Oxygene!

Nowy stary kotlet, ale wciąż tak samo smaczny

Niektórzy złośliwi próbują mówić, że to niepotrzebne odgrzewanie starego kotleta. Jednak gdy jednej z takich osób dałem do posłuchania nowy album, zmieniła zdanie. Oxygene 3 nie jest w żadnym stopniu reedycją starych utworów, tylko jest nowymi, stworzonymi zupełnie na nowo dziełami. W takim razie jaki związek ma ten album z Oxygene? Taki, że w wielu utworach słychać ukłon w stronę utworów sprzed 40 lat. Nostalgicznie przewijające się motywy mile kojarzące się z pionierską muzyką, stanowią tylko przyprawę do nowego albumu. W żaden sposób nie są próbą powielenia tego, co już było.Jak stworzyć nowe, aby było kontynuacją starego, ale żeby nie zarzucić autorowi odcinania kuponów? Jean Michel Jarre udowodnił, że wie jak to zrobić.

 

Mały kotekSpodobał Ci się wpis pt.:
Muzyka: Jean Michel Jarre – Oxygene 3 [recenzja]?
Za każdym razem kiedy zapominasz dać lajka pod wpisem, gdzieś na świecie ginie mały kotek :)

1 Komentarz

  1. Fix Anonimus

    To już nie to samo co niegdysiejsze nagrania! Teraz to są jakieś podrygi nieboszczyka 🙂

    Odpowiedz

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

348 views