Wielu jest takich, którzy odkładają obejrzenie filmu lub serialu dopóki nie przeczytają książki, na podstawie której powstał. Czy ci, którzy „Grę o tron” najpierw obejrzeli, mieli jeszcze chęci, aby sięgnąć po lekturę? Jeśli to dzieło jeszcze przed Tobą, a kino kochasz równie mocno jak literaturę, zastanów się, po którą wersję sięgnąć w pierwszej kolejności.
Noce zarwane na czytaniu czy na oglądaniu?
Zwykle na rzecz postawienia książki na pierwszym miejscu przemawia to, jak wiele możemy podczas lektury wyobrazić sobie sami, nie mając narzuconej wizji kogoś innego, w tym przypadku twórców serialu. Oczywiście, jeśli choć trochę obracamy się w świecie mediów, nie sposób uniknąć pewnych obrazów. Nawet ten, kto nie obejrzał ani jednego odcinka „Gry o tron”, wie jak na ekranie wygląda Daenerys Targaryen czy Jon Snow.
Przebitki z serialu widzimy nie tylko w Internecie, ale i w przestrzeni publicznej. Weźmy za przykład chociażby ten mural stworzony przez Good Looking Studio.

Zdjęcie: goodlooking.pl
Jedno spojrzenie w górę na ścianę budynku i trudno o inne wyobrażenie na temat Nocnego Króla. Przez całe lata trwania tak popularnego serialu, chcąc nie chcąc, byliśmy bombardowani wieloma sugestywnymi scenami i postaciami. Czy w lekturze „Pieśni lodu i ognia” pozostało więc cokolwiek dla naszej wyobraźni? Akurat w przypadku tego dzieła stosunkowo niewiele. Pod tym względem nie ma więc większego znaczenia, w którym momencie sięgniemy po książkę. Niech zatem zadecyduje inny czynnik.
Komu serial pomoże zrozumieć książkę?
Fenomen „Gry o tron” polega m.in. na tym, że w świecie tej opowieści z kretesem przepadli nawet ci odbiorcy, którzy nigdy nie interesowali się twórczością fantasy. Fabuła, intrygi, kreacje poszczególnych postaci i wyjątkowa estetyka serialu sprawiły, że fantastyka okazała się interesująca także dla jej zagorzałych przeciwników.
Czytelnik, który nigdy dotąd nie przeczytał żadnej fantastycznej sagi, opiewającej na naprawdę potężne tomy, może mieć problem z odnalezieniem się w niej bez pewnej drobnej pomocy. Tą pomocą jest serial HBO. Jeśli Twoją ambicją jest odhaczyć wszystkie tomy „Pieśni lodu i ognia”, ale dotychczas nie lubowałeś się w tego typu literaturze, rozważ obejrzenie serialu w pierwszej kolejności.
Książka dla nieusatysfakcjonowanych
Rozpoczynając przygodę z „Grą o tron” warto mieć na uwadze, że fabuły serialu i książkowej sagi w pewnym momencie się rozjeżdżają. Produkcja telewizyjna wyprzedza pewne zdarzenia, inne – zawarte w lekturze – zupełnie pomija. Nie brakuje też zmian. Wielu fanów serialu było rozczarowanych jego zakończeniem. Niezależnie więc od tego, z jakiego powodu czujemy niedosyt jako widzowie, być może zaspokoimy go lekturą książek George’a R. R. Martina.
A może jedno z dwóch?
Gdyby nie serial HBO, książki Martina nie cieszyłyby się tak wielką popularnością. Ale nie brakuje i takich widzów, którzy poprzestaną na śledzeniu losów bohaterów Siedmiu Królestw na ekranie. Serial, choć i tak długi, pochłaniamy o wiele szybciej niż pięciotomową (jak na razie) sagę. Jeśli jednak mamy ochotę zrobić coś na przekór, zawsze możemy zaprzyjaźnić się z książką, a na serial nigdy nie spojrzeć.
Przeczytaj również:

„Gra o tron”: serial kontra książki. Za co zabrać się najpierw??
Za każdym razem kiedy zapominasz dać lajka pod wpisem, gdzieś na świecie ginie mały kotek :)