Książka: Przemysław Wilczyński – „Dwadzieścia lat ciszy” [recenzja]

Recenzja książki Dwadzieścia lat ciszy

Matka zaginionego 20 lat temu dziecka wciąż jest na tyle zdeterminowana, aby po tylu latach odnaleźć swoją córkę. Kobieta, która nie traci nadziei, przez swoją natarczywość jest coraz bardziej ignorowana przez komendanta. Postanawia sama podjąć się poszukiwań. Podobno nadzieja umiera ostatnia. Czy jej starania nie pójdą na marne? W akcji pomaga jej obcy mężczyzna o imieniu Hubert – były wojskowy ze złą przeszłością. Ich determinacja w osiągnięciu celu prowadzi do nietypowych zdarzeń, które nie powinny mieć w rzeczywistości miejsca.

Blacha – mężczyzna żyjący na skraju ubóstwa i patologii. Ma na swoim koncie zabójstwo. Żądny zaspokajania swoich podstawowych potrzeb, takich jak kradzież jedzenia i zaspokajanie popędu seksualnego. Można zaliczyć go do ludzi zdruzgotanych psychicznie. W jego głowie odzywają się dziwne głosy, które zmuszają go do wykonywania poleceń. Skąd te głosy pochodzą i kto mu wydaje polecenia? Tego nie wiadomo. Blacha jest całkowicie poddany temu czemuś, co pochodzi z czarnej furgonetki. Można się domyślić, że do niczego dobrego takie zjawisko nie prowadzi.

Dwóch chłopców przyjaciół. Igor – pochodzi z rozbitej rodziny. Drugi to Niko – syn dobrze wykształconego lekarza, mającego wygórowane wymagania co do osiągnięć syna. Obaj chłopcy mogłoby się wydawać że są bliskimi przyjaciółmi, którzy się na krok nie rozstają. Aż do czasu, gdy jeden z nich zniknie w furgonetce i ślad po nim zaginie.

Furgonetka – można powiedzieć, że to kolejny bohater. Jak można przedmiotom martwym nadać cechę bohatera powieści? W tym przypadku nic nie jest takie oczywiste, jak się może wydawać. To ona sprawia, że każdy, kto do niej wejdzie, znika bezpowrotnie. Tajemniczy samochód, z którego wnętrza pochodzi całe zło. Z niej nie ma już wyjścia.

Ci wszyscy wyżej wymienieni bohaterowie zabierają nas w nieprzyjemną i smutną historię. Zaraz zaraz… Furgonetka bohaterem? Tak, bo kto powiedział, że bohaterami powieści muszą być tylko ludzie? Tym bardziej, że to właśnie na furgonetce skupia się najważniejsza część fabuły.

Samochód ten widziano po raz pierwszy 20 lat temu. Już wtedy sprawiał, że zaczęły znikać dzieci. Dwie dekady później koszmar powraca. Gdy tylko furgonetka się znowu pojawiła, zło wróciło.

Czytając książkę “Dwadzieścia lat ciszy” można odnieść wrażenie, że już skądś się zna ten specyficzny motyw samochodu, który jest zwiastunem samych złych rzeczy. Ci, którzy czytali “Christine” Stephena Kinga, zauważą podobieństwo. Z tym wyjątkiem, że w “Christine” mieliśmy samochód osobowy z lat ‘70, a w “Dwadzieścia lat ciszy” wielki, pancerny czarny furgon. Każdy z tych pojazdów ma wspólną cechę: pojawienie się ich zwiastuje same najgorsze rzeczy. Może czas zacząć ostrożniej się rozglądać przechodząc przez parking? Zło może cały czas istnieć.


Mały kotekSpodobał Ci się wpis pt.:
Książka: Przemysław Wilczyński – „Dwadzieścia lat ciszy” [recenzja]?
Za każdym razem kiedy zapominasz dać lajka pod wpisem, gdzieś na świecie ginie mały kotek :)

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

119 views