Książka: Dmitry Glukhovsky – „Outpost” [recenzja]

Recenzja Dmitry Glukhovsky Outpost

Dmitry Glukhovsky – legendarny już rosyjski autor wielu powieści fantastycznych zasłynął przede wszystkim przez zapoczątkowanie serii Metro 2033. Każda jego kolejna powieść to kolejny krok milowy w subkulturze fantastyki. Znamy go między innymi z brutalnej wizji przyszłości w „FUTU.RE„, kryminalnej historii w „Tekst”, a także krótkiego dodatku do Metra „Koniec drogi”. Glukhovsky znany też jest z wydania pozafantastycznych książek „Witajcie w Rosji” i „Czas zmierzchu”. Każda w innym klimacie. Przyszedł czas na mroczną fantastykę „Outpost”. Mroczną, a zarazem tajemniczą. Gdzie tym razem zabiera nas autor?

Dmitry Glokhovsky – „Outpost” – fabuła

Minęło kilkadziesiąt lat od czasu wojny ostatecznej. Zniszczona została cała Ziemia, a z Rosji pozostały ostatnie resztki życia. Ludzie, którzy przetrwali wszelkie choroby, kataklizmy i pandemie zostali podzieleni długim mostem. Nikt nie wie co znajduje się po drugiej stronie. Czy tam jest lepsze życie, a może droga przez most prowadzi do nieuchronnego zła i śmierci?

Wejścia na most strzeże wojskowy posterunek, który blokuje możliwość przemieszczania się na drugą stronę. Nie ma innej drogi. Rzeka, która płynie pod mostem posiada postać bulgoczącego zła. Nikt nie wyszedł z niej żywy. Drugiego końca mostu nie widać. Wszystko zasłania wieczna mgła. Co się tam do cholery znajduje po drugiej stronie?

Wielka zagadka trzymająca w napięciu. Potworny strach przed nieznanym. Szereg zasłyszanych plotek na temat życia po drugiej stronie. Jaka jest prawda? Co tam jest? Na to pytanie chciałby odpowiedzieć sobie młody Jegor, który kierowany ciekawością, miał plan sprawdzenia tajemnicy. Innego zdania jest jego ojczym, który burzy jego ciekawość.

Ponury klimat zniszczonego świata to coś, do czego Dmitry Glukhovsky zdążył nas przyzwyczaić. Tak jest i tym razem, tyle, że w znacznie mrocznej formie. Świat pozbawiony sensu, jakiegokolwiek celu. Ludzie, którzy żyją w niewiedzy, głód, niepewność. Ten świat, do którego zabrał nas autor, naprawdę dobiega końca. Polecam tę książkę czytać w nocy przy dark ambientowej muzyce. Niesamowite dreszcze!

Polecam poniższy podkład dźwiękowy podczas czytania książki:


Mały kotekSpodobał Ci się wpis pt.:
Książka: Dmitry Glukhovsky – „Outpost” [recenzja]?
Za każdym razem kiedy zapominasz dać lajka pod wpisem, gdzieś na świecie ginie mały kotek :)

1 Komentarz

  1. Andrzej

    Lubię Glukowskiego, ale nie przepadam za jego postapokaliptycznymi wizjami. Czytałem Metro i jakoś mi nie podeszło. Coś mi tam zgrzytało.

    Nie jestem też przekonany do tego klasycznego poszukiwania edenu, który był przerabiany w Mad Maxach, Book of Eli i w wielu innych książkach i filmach. Ale ludzie mają to chyba w genach: zamiast zadbać o „tu i teraz” dążą do jakiegoś utopijnego raju, co się przejawia chociażby w graniu w lotto, czy poszukiwaniu złota.

    Ja po książkę raczej nie sięgnę, ale pozwolę sobie polecić rosyjskich pisarzy, bo mają ciekawe, inne spojrzenie na wiele rzeczy, w odróżnieniu od tego, do czego jesteśmy przyzwyczajeni.

    Odpowiedz

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

545 views