Recenzja: Coma – Czerwona płyta

okładka Coma Czerwona Płyta

„Hej, tu Nie dzieje się nic dobrego…” – te słowa są kwintesencją całej płyty zespołu COMA, wydanej w październiku 2011. Słowa te pochodzą z utworu „W chorym sądzie” – chyba najlepszego numeru spośród dwunastu kawałków. Jak to możliwe, że w dobie piractwa Coma w ciągu zaledwie paru dni zdobyła złotą płytę? Wystarczy nagrać dobry materiał i dać z siebie wszystko na koncercie. Ta recepta na sukces jest już nieobca łódzkiej kapeli. Każda następna płyta jest lepsza od poprzedniej. Aż strach pomyśleć jaka będzie następna, oraz czym zaskoczą nas podczas trasy koncertowej promującej płytę.

Co mamy na tej płycie? Stare dobre texty okraszone czasem melodycznym, a nierzadko również energetycznym trzaskaniem w struny. Ta płyta jednak jest znacznie bardziej rozmaita w porównaniu z poprzednimi wydaniami. Każdy utwór jest pisany w sposób taki, aby nie był porównywany do żadnego innego znajdującego się na tej samej płycie. Co ciekawe, płyta wcale nie straciła na spójności. Wręcz przeciwnie. Słucha się jej uważniej, ponieważ każdy numer to zupełnie inna opowieść, osobna historia, która prowadzi nas za każdym razem w inną ścieżkę.

Okładka Coma Czerwona Płyta

Czy można polecić tą płytę? Zdecydowanie TAK. Płyta ta reprezentuje wysoki poziom polskiego rocka, i powinna się znaleźć w płytotece każdego konesera. Czerwona płyta bardzo szybko okazała się złotą. I tego właśnie sukcesu gratulujemy Comie.


Mały kotekSpodobał Ci się wpis pt.:
Recenzja: Coma – Czerwona płyta?
Za każdym razem kiedy zapominasz dać lajka pod wpisem, gdzieś na świecie ginie mały kotek :)

1 Komentarz

  1. Pingback: Czerwony album czyli jesienna trasa COMY! | Twoja Kultura

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

576 views