Muzyka: Buenos Agres [recenzja]

buenos agres
Ostatnio mam jakieś szczęście do dziwnych płyt. Tak jest też w przypadku epki Buenos Agres. Jest tak różna stylistycznie, że nie jestem w stanie tego nigdzie przypisać. Pięć utworów które nie mają ze sobą specjalnie jakiegoś wspólnego stylistycznego mianownika. To źle? Ano nie, ponieważ tu zaczyna się cała zabawa, bo mimo wszystko to ze sobą gada. Niby każdy numer nie przystaje do drugiego, jednak całość jest dość spójna. Nie wiem jakim prawem, ale jednak.

Całosć otwiera „Run”. Ballada na klawiszach z brzmieniem rodem z lat 70tych z automatem perkusyjnym. Bardzo przestrzenny numer.
Potem wchodzą żywe bębny i gitary i nabiera to tempa i mocy. Nie wiem czy tylko ja tak mam, ale jakoś tak smutno mi jak go słucham.

Numer 2 „Do S” (EKG) – jak dla mnie najsłabszy numer na tym krążku. Ale to tylko moja prywatna opinia. Taki nie za szybki numer w stylistyce bardziej alternatywy.

Numer 3 „For Me” – tu jest pięknie. Delikatnie i przestrzennie. Świetnie zaaranżowany. Dźwięki w tle nadają takiego niesamowitego klimatu.
Klawisze nadają delikatne tło. A wszystko rozpędzają w pewnym momencie gitary, by potem fortepian pięknie to zakończył.

Numer 4 „Time For Change” – zdecydowanie mój faworyt. Taki nu metalowy numer w stylu Limp Bizkit. Pełen energii. Bardzo pozytywnie nakręcający do życia numer Andrzej Obuchowski, perkusista znaczy, prowadzi ten numer od początku do końca. I może nie gra technicznych zagrywek, to jednak tak osadzonych garów można tylko pozazdrościć.

Numer 5 „Tu i Teraz” – znowu przestrzennie. Znowu piękny fortepian. Znowu Świetny wokal Anny Mysłajek.

Jak widzicie, nie trzymając się specjalnie jakiegoś konkretnego gatunku można zrobić kawałek fajnej muzy. Nie grając technicznie pokręconych patentów, można zrobić fajny klimat. Jak dla mnie 4 na 5 bardzo dobrych numerów to bardzo dobry wynik. Świadczy to tylko że nie są to przypadkowi ludzie w przypadkowym bandzie. Są osłuchani w różnych rzeczach, co słychać i przede wszystkim mają wyobraźnię. Jak dla mnie jest to dobra inwestycja w pół godziny swego życia. Czasem należy stanąć i poddać się refleksjom, a ta muzyka zdecydowanie się do tego nadaje.
Teraz czekam na koncerty.

P.S. Bardzo dobrze dobrana okładka do zawartości. Wprowadza w chwilę zadumy już na starcie.


Mały kotekSpodobał Ci się wpis pt.:
Muzyka: Buenos Agres [recenzja]?
Za każdym razem kiedy zapominasz dać lajka pod wpisem, gdzieś na świecie ginie mały kotek :)

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

247 views