Jak zawsze do pisania recenzji zabieram się po czasie, ale dla tej płyty warto było poczekać na odpowiedni moment, bo to jedna z lepszych płyt o których piszę.
Od samego początku wiedziałem, że mam do czynienia z czymś pięknym. Nie fajnym, przebojowym tylko pięknym. Takim co to za serce chwyta. Obok czego nie da się przejść obojętnie. Pięknie wydana. Piękna oprawa graficzna, która idealnie wpasowuje się w klimat muzyki.
A propos muzyki… Dziesięć wspaniałych instrumentalnych utworów przy których odpływam. Bardzo dobre art rockowe granie. Bez technicznych fajerwerków. Sam klimat. Wszystko wyważone. Przestrzenne. Świetnie uzupełniające się gitary. Świetnie osadzona sekcja.
Muzykę progresywną zacząłem słuchać ponad trzydzieści lat temu. Tak. Jestem taki stary – i pierwszymi byli Pink Floyd, Marillion, King Crimson i do takich tuzów zawsze porównuję takie zespoły.
Z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że Besides mnie uwiedli.
Dobra. Koniec gadania. Idę słuchać po raz kolejny.
Spodobał Ci się wpis pt.:Recenzja: Besides – We were so wrong [recenzja]?
Za każdym razem kiedy zapominasz dać lajka pod wpisem, gdzieś na świecie ginie mały kotek :)